Opowieści z Arkham: Przygody Rolanda Banksa

Kiedy pierwszy raz siadałam do Arkham Horror nie spodziewałam się, że tak mocno wciągnie mnie nie tylko gra, ale również świat będący jej tłem. Chęć poznania go bliżej skłoniła mnie sięgnięcia po opowiadania z serii Arkham Horror wydawane przez Fantasy Flight Games. Zaczęłam od noweli “The Dirge of Reason” Graeme Davisa, opowiadającej historię agenta federalnego Rolanda Banks’a. I tu miło się zaskoczyłam — nowela Graeme Davisa okazała się nie tylko przyjemnym dodatkiem dla miłośników gry, ale po prostu dobrze napisanym kawałkiem literatury. Autor z jednej strony umiejętnie puszcza oko do fanów, przemycając znane z gier serii Horror w Arkham motywy, jak choćby kultowy pistolet .45, dynamit, czy postać Leo de Luca, jednocześnie tworząc, zamkniętą w niecałych stu stronicach historię, która może wciągnąć nawet nieobeznanego ze światem gier czytelnika. Dodatkową niespodzianką są, znajdujące się na końcu książki, akta sprawy prowadzonej przez Ronalda Banksa, zawierające fikcyjne wycinki z prasy, listy oraz inne dokumenty, które dla większości czytelników będą pewnie ciekawostką, za to dla fanów gier fabularnych mogą posłużyć jako materiały do wykorzystania na potrzeby sesji rpg w klimatach Arkham.

O czym jest książka

Na stronach książki poznajemy okoliczności przybycia agenta federalnego Ronalda Banksa do Arkham oraz jego pierwszego śledztwa na miejscu. Kiedy z pozoru zwyczajna sprawa wybuchu domu komplikuje się, a wszyscy łącznie z szefem miejscowej policji zdają się coś ukrywać, Ronald postanawia dociec prawdy za wszelką cenę. Nie spodziewa się jednak, że to co odkryje na zawsze zmieni jego postrzeganie świata i zamiast ścigać gangsterów handlujących nielegalnym alkoholem, przyjdzie mu się zmierzyć z przedwiecznymi siłami i potworami, o których nie śnił w najgorszych koszmarach.
Prowadzona przez autora opowieść dobrze wprowadza w nastrój sennego, pełnego mrocznych tajemnic Arkham. Jest to również udany obraz okresu lat 20-tych w Stanach Zjednoczonych, epoki jazzu, zadymionych klubów i prohibicji.


Moje wrażenia

Książkę przeczytałam z przyjemnością. Była miłą odskocznią od niekończących się sag. Już prawie zapomniałam, jak przyjemnie jest kiedy pisarz potrafi zamknąć swój pomysł w formacie dla którego nie potrzeba całej półki miejsca. Książka dobrze trzyma uwagę i wciąga czytelnika w mroczne tajemnice Arkham. Wykreowane postacie są wyraziste i mimo krótkiej formy autorowi udało się nadać im sporo indywidualnych cech.
Polecam lekturę zarówno miłośnikom gier z serii Horror w Arkham, jak i tym którym po prostu bliska jest estetyka opowiadań H.P. Lovecrafta. Książka może być również niezłym wprowadzeniem dla mistrza gry, który chce poprowadzić sesję w klimacie Zewu Cthulhu, ale ma wątpliwości, czy dobrze odda klimat lat 20-tych XX wieku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aeon’s End

Kroniki Arthdalu

Call to Adventure czyli Zew Przygody