Castelvania — niebanalny serial anime o wampirach
Obecnie powstaje dużo nowych seriali i filmów. Platformy streamingowe przyzwyczaiły nas, że w każdym miesiącu, nawet tygodniu, pojawiają się nowe tytuły. Przyzwyczaiły nas również, że większość tych nowości jest średnia, a czasem wręcz żenująco słaba. Nie sposób przecież przy tej szybkości produkcji, jednocześnie utrzymać jakość. W całej tej stercie przeciętnych i słabych tytułów zdarzają się czasem perełki, które odbudowują wiarę, że wciąż powstają rzeczy wartościowe. Takim serialem jest Castelvania, serial anime wyprodukowany dla NETFLIX, który zauroczył mnie od początku, a z każdym sezonem zaskakuje coraz bardziej, ewoluując od mrocznej historii o walce z potężnym wampirem, po filozoficzną opowieść o genezie zła.
Fabuła
Serial Castelvania oparty jest na japońskiej grze Castlevania III: Dracula's Curse z 1989 roku, kolejne sezony wprowadzają również postacie z Castelvania: Curse of Darkness z 2004 roku.
Historia rozpoczyna się, kiedy Lisa, żona Drakuli zostaje spalona na stosie po fałszywym oskarżeniu o czary. Zrozpaczony hrabia Dracula poprzysięga, że wszyscy mieszkańcy Wallachi zapłacą życiem za tą niesprawiedliwość. Wzywa armię demonów, która niszczy kraj, niosą śmierć wszystkiemu co napotkają na drodze. Do walki z potężnym wrogiem stają Trevor Belmont, ostatni z rodu łowców potworów, kapłanka Sypha Belnadesa i syna Draculi, Alucarda, którzy wspólnie łączą się aby obronić ludzkość przed bezwzględnym potworem.
Byłaby z tego może kolejna banalna opowieść o złym wampirze, gdyby nie to, że ludzkość nie jest wcale niewinna, a wampir zdaje się mieć w sobie więcej człowieczeństwa, niż przeciętny mieszkaniec Wallachii. Dwa pierwsze sezony opowiadają o morderczej walce z wampirem, uwieńczonej wielka bitwą ze zgromadzoną przez potężnego antagonistę armią wampirów i demonów.
Uwaga: Poniżej mały spoiler, więc jeśli nie oglądałeś dwóch pierwszych sezonów i nie chcesz żadnych przecieków co do kierunku fabuły — nie czytaj akapitu, pomiędzy obrazkami.
To jednak nie koniec opowieści. Trzeci sezon rozpoczyna się parę miesięcy po batalii, kiedy do bohaterów dociera, że śmierć Drakuli, tak na prawdę niczego nie rozwiązała, a ludzkość nadal trawi grzech i zepsucie. Jakby tego było mało Carmilla, ocalała z pogromu potężna wampirzyca, wraca do swojego zamku wraz z siostrami snując plan podbicia świata. Nie ona jedna ma swoje plany — Izaak, jeden z piekielnych kowali wraz z armią demonów przemierza świat w poszukiwaniu zemsty za zdradę. Osamotniony Alucard odkrywa natomiast, że życie pół-wampira nie jest tak proste, jak myślał, a jego ojciec, hrabia Dracula, w wielu kwestiach miał rację. Podróżujący razem Trevor i Sypha natrafiają natomiast na dziwaczny kult, który może otworzyć wrota do samych piekieł. Świat na nowo ogarnia groza i zepsucie.
Moje wrażenia
Serial mnie bardzo zaskoczył — spodziewałam się przygodowej historii o wampirach, dostałam opowieść o genezie zła. Bez wątpienia Castelvania nie jest tym, czym z początku się wydaje. Autorzy nie boją się zarówno zmiany raz obranego kierunku jak i odejścia od wykorzystanych motywów na rzecz nowych. Dzięki temu, mimo, że to już trzeci sezon, udało się uniknąć wtórności, których ofiarą pada wiele, nieźle zapowiadających się produkcji. Castelvania nie unika trudnych tematów, jak prześladowanie, ksenofobia, czy nieprzystosowanych społecznie — wszystko ubiera jednak w atrakcyjną formę, która sprawia, że film skłania do refleksji, ale nie przytłacza.
Niewątpliwą zaletą Castelvanii są obiektywnie i wielowymiarowo przedstawione postacie. Podoba mi się, że narracja nie faworyzuje protagonistów, często pozwalając zerknąć zza ramienia ich przeciwników, pokazując świat ich oczami. Widzimy ich motywacje, które są często zaskakująco racjonalne i słuszne. Przypomina to starą prawdę, że historie piszą zwycięzcy, a świat rzadko jest tak czarno-biały jakbyśmy chcieli go widzieć.
Castelvania to również po prostu dobry serial przygodowy, pełen niespodziewanych zwrotów akcji oraz intryg, które sprawiają, że z uwagą śledzi się fabułę i obserwuje kierunek, który obiera historia. Serial, zapewnia dobrą, skondensowaną rozrywkę, pozbawioną dłużyzn i pustych wątków. Nieprzesadna ilość odcinków w sezonie pozwala obejrzeć go w rozsądnym czasie, bez zarywania nocy, żeby nie zgubić się w kolejnych fabularnych twistach.
Mocną stroną serialu są dialogi. Wiele z nich jest błyskotliwym komentarzem do zachodzących w świecie przemian społeczno-politycznych, inne mają charakter osobistych refleksji bohaterów na temat życia. Finezja z jaka zostały napisane sprawia, że są czymś dużo więcej niż tylko wypełniaczem czasu pomiędzy wydarzeniami, a wiele z nich pozostaje w pamięci na dłużej.
Poniżej, chyba jeden z moich ulubionych — rozmowa Izaaka z demonem.
Castelvania to również estetyczna ucztą dla wszystkich miłośników anime. Piękna kreska sprawia, że ogląda się serial z nieskrywaną przyjemnością. Cieszę się, że Netflix zdecydował się na włączenie do swojej biblioteki coraz większej ilości filmów anime — zarówno nowych (jak choćby Castelvania lub Violet Evergarden), jak i dobrze znanych i lubianych (Neon Genesis Evangelion, Księżniczka Mononoke). Mam nadzieję, że odczaruje to anime dla szerszego grona odbiorców i gatunek przestanie być u nas postrzegany jako forma charakterystyczna dla tematów lekkich i młodzieżowych.
Podsumowanie
Serial polecam, zarówno miłośnikom anime (choć Ci już pewnie widzieli albo i tak zamierzają zobaczyć), jak i tym, którzy do tej pory nie zetknęli się z tym gatunkiem. Castelvania to dobrze zbudowana opowieść o wampirze, która jeśli tylko na nią się otworzyć, zmienia się w intrygującą opowieść o tym jak rodzi się zło. Każdy może z tego serialu wyciągnąć to na co ma ochotę. Może być zarówno po prostu dobrą rozrywką, jak i ciekawym punktem wyjścia do przemyśleń i dyskusji. Szczerze polecam do obejrzenia — choć mimo kuszącej i pięknej animacji, raczej bez dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz