Kamień Gromu

Po świecie rozeszły się wieści, że w Lochu Ponurej Twierdzy znajduje się mityczny Kamień Gromu. rycerze Zagłady wysłali swoich sługów, aby odnaleźli potężny artefakt.  Na ich drodze stanęli jednak bohaterowie, którzy zebrali się w Kurhanowej Dolinie gotowi do walki z nadciągającym Mrokiem. Czy uda im znaleźć kamień i odeprzeć zło? Kto zdobędzie chwałę i uznanie, a komu pozostanie się tylko cieszyć zwycięstwem innych?
W posiadanie Kamienia Gromu weszłam trochę przypadkiem. W Ludiversum w Katowicach odbywał się Wiosenny Kiermasz Gier, na którym postanowiliśmy wystawić kilka naszych, nietrafionych nabytków. W niedziele, kiedy przyszliśmy sprawdzić, czy się sprzedały, przy okazji, zapuściliśmy się pomiędzy półki z wystawionymi grami. Tam niespodziewanie wypatrzyłam Kamień Gromu. Przykuł moją uwagę pięknymi ilustracjami Jasona Engle’a i obietnicą barwnej przygody w Lochu Ponurej Twierdzy.

Co to za gra

Jest to karciana gra przygodowa dla od 2 do 5 graczy (choć zawiera też opcje jednoosobową) oparta o mechanikę budowania talii. W trakcie gry gracze wcielają się w przywódców bandy poszukiwaczy przygód: rekrutują bohaterów, kupują broń i czary, przy pomocy których zebrana drużyna będzie walczyć w Lochu Ponurej Twierdzy z przysłanymi przez Rycerzy Zagłady potworami. Celem gry jest zdobycie Kamienia Gromu oraz pokonanie jak najpotężniejszych potworów podczas wypraw do podziemi. Grę wygrywa ten gracz, który zdobędzie największą liczbę punktów z zabitych potworów.
Gra na pudełku ma zaznaczoną kategorie wiekową 12+ — słusznie. Dla większości młodszych dzieci mogłaby się okazać frustrująca ze względu na dużą ilość decyzji, które trzeba podejmować w trakcie rozgrywki.

Jak przebiega rozgrywka

Przygotowania do gry przypominają trochę Aeon’s End. Przed rozpoczęciem gry losuje się karty rynku, które dostępne będą w wiosce: są to bohaterowie, broń, czary i zasoby. Jest ich dostępna ograniczona ilość, tak więc, kto pierwszy ten lepszy (choc na dwóch graczy nie czuć było podbierania sobie kart). W podobny sposób przygotowywana jest talia lochu, wtasowywany jest w nią kamień gromu, którego ujawnienie kończy grę (jest zawsze, gdzieś w ostatnich 10 kartach talii lochu). 
Tu jednak podobieństwa Kamienia Gromu i Aeon’s End się kończą. Każdy gracz zaczyna grę z taką samą talią początkową, która przed początkiem gry jest tasowana. Karty można użyć albo do walki, albo do nabywania kart z rynku. Zakupy są odkładane na stos kart odrzuconych, który po skończeniu talii, jest przetasowywany, a karty dobierane, na rękę do sześciu. Nie ma możliwości przetrzymywania kart na ręce, nie ma się również wpływu na ich kolejność.
Co turę, gracz wybiera, czy idzie do wioski rekrutować i zbroić swoją bandę, czy zapuszcza się w lochy i walczy z potworami. Widoczne są zawsze trzy pierwsze potwory. Każdy ma swoją zasadę specjalną — niektóre są odporne na ataki magiczne, inne na broń sieczną, niszczą broń lub zarażają chorobami. To gracz wybiera, z którym z dostępnych potworów będzie walczył. Musi jednak pamiętać, że im głębiej potwór znajduje się w lochu (dalej od pierwszego miejsca), tym więcej światła jego bohaterowie będą potrzebować. Światło może pochodzić z posiadanych kart pochodni, albo być szczególną cechą bohaterów lub magicznej broni — niedostateczna ilość światła obniża obrażenia zadawanej przez drużynę (potwora trzeba pokonać na raz). Po pokonaniu potwora gracz otrzymuje punkty doświadczenia, które może wydać na awansowanie swoich bohaterów.

Nasza pierwsza gra trwała około godziny. Myślę, że kolejne rozgrywki będą przebiegać sprawniej i zmieścimy się w przewidzianych 40 minutach. Jak będzie przy większej ilości osób — jeszcze nie wiem, przy pierwszej grze obawiam się trochę przestojów “na myślenie”.

Moje wrażenia

Kamień Gromu to całkiem udana karciana gra przygodowa. Co prawda okazała się pozycją cięższą niż początkowo się spodziewałam (po sukcesie Wojowników Midgardu, zamierzałam wciągnąć w nią rodziców — po pierwszej rozgrywce wiem, że to raczej marny pomysł, paraliż decyzyjny gwarantowany), za to mnie dała sporo rozrywki.

Wielkim plusem są oczywiście ilustracje Jasona Engle’a. Karty są bardzo ładne, czytelne i graficznie dopracowane. Niestety po zakoszulkowaniu nie mieszczą się w oryginalne wypraski, ale to akurat nic nowego — przyzwyczaiłam się.

Podoba mi się możliwość awansowania bohaterów i rozwijania ich w trakcie rozgrywki. Wzmacnia to poczucie budowania bandy i jest spójne z nastrojem gry. Pozytywnie oceniam również mechanizm światła — daje kolejną płaszczyznę, której trzeba pilnować, a jednocześnie oddaje klimat wypraw do mrocznych lochów. Zbyteczne za to moim zdaniem jest mechanika obciążenia. Co prawda gra zawiera karty, które mogą kontrować niedostatki siły śmiałków, w stosunku do ciężaru broni, za to brak wpływu na kolejność ułożenia kart i skład ręki ma efekt taki, że przychodzą one na rękę w lekko przypadkowych momentach, co psuje płynność gry i powoduje mało barwne tury, w których nie mamy nic do kupienia, a walka z potworem jest z góry skazana na niepowodzenie.

Trochę brakuje mi wpływu na ułożenie kart. Istnieje co prawda możliwość wyrzucania kart z talii, za to intensywność gry sprawia, że nie ma na to czasu. W pierwszej kolejności zrzuca się raczej choroby i zaśmiecające talię potwory, o czyszczeniu talii raczej nie ma mowy. 

Instrukcja jest zrozumiała, choc uważam, że kolejność opisywania zasad jest lekko przypadkowa.

Podsumowując

Kamień Gromu mogę polecić osobą, które lubią gry przygodowe i nie straszne im są zasady oraz konieczność dokonywania dużej ilości decyzji. Nie jest to raczej gra dobra na pierwsze, a nawet drugie spotkanie z planszówkami (choc kusi oprawą graficzną). Ja chętnie ponownie zagram. Nabytek tyleż niespodziewany, co trafiony.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rodzinne przygody w Everdell

Kroniki Arthdalu

Castelvania — niebanalny serial anime o wampirach