Nowy Wspaniały Świat: Wojna albo Pokój


Dodatki do gier są dla mnie zawsze niespodzianką; nigdy nie mam pewności, czy będą atrakcyjną rozbudową zasad, czy zbędną komplikacją, która zniszczy intuicyjność rozgrywki. Otwierając “Wojnę albo pokój” miałam nadzieję na ciąg dalszy strategicznej łamigłówki i rozwinięcia motywu przewodniego Nowego Wspaniałego Świata, jakim jest konflikt supermocarstw. Nie zawiodłam się; otrzymałam to, a nawet więcej; Wojna albo Pokój pokazała, że gry euro nie muszą być pozbawione klimatu, a abstrakcyjne zasady nie stoją w opozycji do fabuły.

Co to za dodatek?

Wojna albo pokój to kampania, w skład której wchodzi sześć scenariuszy, w której gracze wcielają się w strony wielkiego konfliktu, od których będzie zależeć, czy na świecie zapanuje pokój, czy pogrąży się w wyniszczającej wojnie. Kampania jest w pełni regrywalna, a wręcz jest sens grania w nią wielokrotnie, ponieważ wyniki poszczególnych części wpływają na jej dalszy przebieg, zmieniając go.

Gra przewidziana jest dla od jednej do pięciu osób, co ważne, w ramach całej kampanii, tj. przez pięć scenariuszy (jeden jest w dwóch alternatywnych wersjach), muszą to być te same osoby. Rozegranie pojedynczego scenariusza to ok. 45 minut, tak więc nie łatwo przejść go podczas pojedynczego spotkania. Wszyscy uczestnicy kampanii powinni być dobrze obeznani z zasadami Nowego Wspaniałego Świata ponieważ dodatek czasowo modyfikuje zasady (np. na pojedynczy scenariusz lub dwa kolejne), tak więc dobrze jest mieć ograną bazę, do której się wraca.

Wojna albo Pokój składa się z sześciu kopert, w których znajdują się scenariusze i karty, nakładki na planszę oraz sekretnej paczki, którą otwiera się dopiero po zakończeniu kampanii. Każdy scenariusz poprzedzony jest fabularnym wprowadzeniem, które rysuje sytuacje i przedstawia stawkę o jaką toczy się gra. Wynik scenariusza wpływa na dalszy przebieg rozgrywki, tak więc stan gry jest dynamiczny i zmienny. Ta formuła przypomina gry typu legacy (rodzaj gry, która zmienia się i trwale zapisuje postęp uczestników), z tą różnicą, że zmiany nie są permanentne i kampanię można przechodzić wielokrotnie z różnym skutkiem.

Moje wrażenia z rozgrywki

Do tej pory zagrałam pełną kampanię tylko raz, w dwie osoby; gra balansowała się nieźle, choć w podobnie jak w podstawowej wersji, przydaje się element równoważący w postaci trzeciego gracza, zapobiega to zbyt równemu podziałowi wpływów i uatrakcyjnia rozgrywkę. Jeżeli więc macie taką możliwość, zagrajcie w większym gronie, choć trzeba przyznać, że nawet w dwie osoby Wojna albo Pokój daje radę.

Wprowadzane modyfikacje zasad w większości oceniam pozytywnie. Zmieniają ciężar rozgrywki oraz skuteczność niektórych taktyk, za to są to zmiany ciekawe i motywujące. Dużo większe znaczenie zaczyna mieć np. produkcja krystallium, pojawia się możliwość magazynowania zasobów albo transformacji jednych w drugie, co dodaje opcji i miejsc na optymalizację strategii. Balans kart wydaje się być w miarę dobry, choć odniosłam wrażenie, że bonusy otrzymywane przez zwycięzców poszczególnych scenariuszy nie są równoważne; po jednym razie trudno za to przesądzać, czy to był efekt przypadku, specyfika grania w wariancie dwuosobowym, czy faktyczny problem. Nie zepsuło to jednak ogólnych pozytywnych wrażeń z gry. 

Wojna albo Pokój jest bardzo przyjemna i konsekwentna estetycznie. Otwieranie zapieczętowanych kopert, zawierających kolejne scenariusze jest bardzo nastrojowe i czyni każdą partię indywidualną. Podoba mi się, że przed rozpoczęciem rozgrywki gracze nie znają dokładnie zasad na których dany scenariusz będzie rozgrywany; zasady są inne w każdym scenariuszu, a dodatkowo modyfikuje je wynik poprzedniego. 


Pozytywnie oceniam również to, że brak zwycięstw w poszczególnych scenariuszach, nie przekreśla możliwości wygrania całej kampanii. Nagrodą za częściowe zwycięstwa są karty, lepsze dla zwycięzcy, niż dla pozostałych graczy; jednak to, że karty dostają wszyscy gracze oraz, że rywalizacja rozpoczyna się od nowa przed każdym scenariuszem, sprawia, że nie ma efektu lidera, którego trzeba gonić. Oczywiście fajnie jest wygrać, żeby dostać modyfikację trochę lepszą niż inni, za to przegrana nie przekreśla szansy na wygraną pozostałych. Zwycięzcą kampanii jest gracz, który wygra ostatni scenariusz, nagrodą dla wszystkich graczy jest kilka godzin dobrej, mózgożernej zabawy. :)

Na koniec przychodzi czas na rozpakowanie sekretnej paczki — znajduje się w niej karty, które można na stałe wprowadzić do Nowego Wspaniałego Świata. Myślę, że to miły drobiazg dla osób lubiących tą grę.

Podsumowując

Jeżeli podobał wam się Nowy Wspaniały Świat i macie ochotę na więcej, to myślę, że Wojna albo Pokój wam się spodoba. Lepiej tylko zarezerwujcie trochę czasu i zbierzcie zgraną ekipę, żeby nikt nie odpadł w trakcie kampanii. Ja sama z przyjemnością podejdę do Wojny albo Pokoju jeszcze raz, tym razem w szerszym gronie. Może ktoś chętny? Zapraszam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rodzinne przygody w Everdell

Kroniki Arthdalu

Castelvania — niebanalny serial anime o wampirach